Poranek jak marzenie, więc trzeba wyjść z łóżka, i nawet nie ma łez, jest sucho i nieznośnie, zwyczajnie nieznośnie – że trzeba, że nawet się trochę chce, wiedząc, przeczuwając zarazem, że znowu będzie nie za dobrze, co najmniej. Budzik przestawiany… Continue Reading →
Założyłam ciepłą bieliznę, wzięłam najbrzydsze i zarazem najcieplejsze buty, jakie mam. Zawaliłam trochę z rękawiczkami, po godzinnym łażeniu były kompletnie przemoczone (ta umiejętność nie zanikła u mnie z wiekiem), dzięki kucaniu w śniegu tyłek też właściwie miałam mokry. Oraz: odświeżone… Continue Reading →
Czwarty raz zaczynam pisać tę notkę. Nie chciałabym sprawiać wrażenia użalającej się nad sobą, naiwnej, nieznającej realiów. Chcę tylko przekonać potencjalnych nieprzekonanych, że tak naprawdę, w ostatecznym rozrachunku, nie wolno o sobie zapominać. Że tak naprawdę, ważne jest nie przegapić… Continue Reading →
Tak wygląda moje „centrum dowodzenia” – miejsce pracy, a raczej o pracę zabiegania. I powiedzmy sobie szczerze, w ostatnich dniach ekran mojego laptopa wyświetlał właśnie głównie bardzo podobne kadry do wyżej uchwyconego. Wciągnął mnie serial i tak naprawdę, od tygodnia… Continue Reading →
© 2021 Rzut beretem — Powered by WordPress
Theme by Anders Noren — Up ↑
Najnowsze komentarze